Schloss Churburg vel Castel Coira. Raj dla pasjonatów późnośredniowiecznego uzbrojenia.
Osobom "siedzącym w temacie" nie trzeba reklamować zasobów zbrojowni pozostałej po rodzie von Match.
Dziś zamek leży we Włoszech. Choć co to za Włochy, gdzie mieszkańcy witają się "Gruß Gott"...
Po prostu Tyrol Południowy.

Stara prawda mówi, że chodząc po mieście warto spoglądać powyżej parteru.
Lubię detale architektoniczne. Poznań, jak każde stare miasto, ma ich mnóstwo.
Dzisiejsza zagadka nie powinna być trudna. To z jakiej ulicy te obrazki? :)

Zima (chyba) w odwrocie. Czas odkurzyć moje dwa kółka.
Obrazek z Malmö. U nas, jadąc rowerem do pracy, mijam w porywach do 20 cyklistów.
W ponad półmilionowym mieście...

Głębiej już nie będzie. Najstarsze zdjęcie, jakie jestem w stanie znaleźć.
Po prostu ciekawostka przyrodnicza.
Ostrość poszła w krzaki. Dosłownie. Głębia ostrości - dziełem przypadku (brak popychacza przysłony nie pomagał). Kadr pomińmy milczeniem...
Chyba po prostu Zenit ET, z instrukcją wyłącznie po rosyjsku, nie był łatwym aparatem dla 12-latka :)

Wszędzie olimpiada. Nie mogę być gorszy.

Stary stadion olimpijski z 1896, Ateny.

Do Hellady trafiłem w styczniu. Świetny miesiąc na zwiedzanie znanych miejsc.
Niekoniecznie na fotografowanie. Akurat jedno, na co nie można za bardzo liczyć, to zdjęciowe niebo...

Okazało się również, że akurat w Atenach, w styczniu można liczyć na wycieczki hinduskich przodowników pracy. Oderwanych granatem od pługa. Lub taśmy produkcyjnej.
Chwilami brakowało pasa szahida, żeby zrobić wokół siebie trochę miejsca...

Na szczęście tylko chwilami.

Latem tam musi być piekło.

Trafiłem do tej nekropolii przypadkiem. Tak jak i zresztą do samej Genui, w której się znajduje.

Pod murami cmentarza napotkałem typka usiłującego sprzedawać trzymane w ręku kwiaty. Wyraz obrzydzenia na twarzach przechodniów mówił wszystko.

Chwilę później, w drodze do bramy, usłyszałem huk. Na niezbyt odległym skrzyżowaniu doszło do wypadku. Zderzenie samochodu z rowerzystą. Reakcje świadków wskazywały jednoznacznie, że nie przeżył.

Z tym memento w głowie i pod powiekami wszedłem na cmentarz.

Nigdy nie zapomnę tego miejsca.

To wcale nie oznacza, że nie lubię zimy. Nic z tych rzeczy. Nie utożsamiam się w tym punkcie z panami Marcinem Kydryńskim czy Grabażem. Uwielbiam narty. Śnieg, zdarzający się pod kołami samochodu, powoduje bezwarunkowe odruchy zabawy gazem i hamulcem ręcznym.
Trochę brakuje słońca i długich dni.
W ramach wspominania poprzedniego lata i w oczekiwaniu na nadchodzące...

Nie ma co ukrywać. Lubię gotyk, od zawsze fascynują mnie katedry i starówki ze śladami średniowiecza. Tym razem Freiburg.

Manchester, 2007, Manchester Central i Beetham Tower

... czyli po ludzku Genua. Rodzinne miasto Kolumba powaliło mnie swoją strzelistą starówką o niesamowicie wąskich uliczkach, urzekło detalami architektonicznymi, oczarowało starymi kościołami, zafascynowało nagrobkami cmentarza Staglieno. Z pewnością nie będzie to jedyny wpis poświęcony Genui...

Naciskam spust migawki od wielu lat. Zupełnie amatorsko. Staram się utrwalić chwilę, miejsce, wrażenia, klimat. Z różnym skutkiem, zazwyczaj marnym. Czas płynie bezlitośnie, a szuflady i dyski twarde puchną od negatywów, odbitek i plików. Ogląda je najwyżej bliska rodzina.

Nie jestem całkowitym laikiem fotograficznym, ale nigdy nie miałem wrażenia, że warto moje zdjęcia pokazywać szerzej. Z każdym zdobytym doświadczeniem, umiejętnością spoglądam coraz bardziej krytycznym okiem na dotychczasowe "dokonania". Zawsze dominuje wrażenie, że to jeszcze nie to, że można było lepiej, że trzeba poprawić, powtórzyć...

Oczywista prawda jest jednak taka, że wielu rzeczy w życiu, w tym i zdjęć, nigdy nie będzie już okazji powtórzyć. W takim razie nie ma sensu wiecznie upychać tych obrazów po kątach w oczekiwaniu na ujęcie doskonałe. Dziękuję Kasiu za uświadomienie mi tego.
Powoli zaczynam wietrzenie szuflady. Będzie mi miło, jeśli czasem komuś spodoba się któryś z moich "pstryków". Będzie jeszcze milej, jeśli zechce zostawić jakiś komentarz.

Blog ma być fotograficzny, nie przegadany - więc nie może zabraknąć zdjęcia.
Salmaise, okolice Dijon, nocna wyprawa po Burgundii sprzed jakichś 8 lat.

Obsługiwane przez usługę Blogger.